reklama
kategoria: Kultura / Sztuka
17 luty 2020

Parasite - recenzja

zdjęcie: Parasite - recenzja / fot. nadesłane
fot. nadesłane
Jak wszystkie jego przed nim, siódmy film w karierze pięćdziesięcioletniego, południowokoreańskiego reżysera Bong John-ho, Parasite, ani na chwilę nie pozostawia swojego widza znużonym. Towarzyszące precyzyjnej i ciekawej reżyserii wypowiedzi, mistrzowsko wplątane w społeczną satyrę gatunkowe ślady thrillera oraz horroru, są podwaliną owego sukcesu... Szyta grubymi nićmi krytyczna wycena kapitalizmu, dawno nie była równie ekscytująca.
REKLAMA
Spoilery.

Ośrodkiem fabuły Parasite jest znajdująca się u dołu społecznej  hierarchii, mieszczańska rodzina Kim - będący w średnim wieku ojciec i matka: Ki-taek i Chung-sook, oraz ich dzieci, syn i córka: Ki-woo i Ki-jeong. (Dosłowne miejsce ich codziennej egzystencji tworzy małe, tłocznie zagospodarowane mieszkanie w piwnicy)...  Z racji telefonicznego, darmowego dostępu do internetu - pomimo swojego ubóstwa - Kim nie jest obca rzeczywistość „szczęśliwych” bogaczy. Albowiem idea pomyślnego życia, każdego z członków familii, opiewa w apologię majętności, wkroczenie w ów świat należy znów do kolektywnych jej marzeń. W następstwie tego, przy nadarzającej się okazji poprawy stanu kapitału finansowego, rodzina bezwzględnie ją wykorzystuje. Myśl Sidhartha Gautama, iż źródłem cierpienia jest pożądanie, a nie - pech, społeczna niesprawiedliwość czy boskie kaprysy, nie ma dla niej żadnej wartości.

Narracyjnie, uwaga Parasite poświęcona jest każdemu z członków rodziny Kim - wszyscy bohaterowie filmu z JEJ strony, mają w nim „swoje pięć minut”. I tak pierwsze sceny dictum skupiają się na osobie Ki-woo. To jego persona przeciera szlaki reszcie spokrewnionych w drodze do upragnionego, materialnego błogostanu. Asumptem wkroczenia młodego mężczyzny w świat rodziny Park, a  zatem zamożnych!, jest zaś jego przyjaciel, Min-hyuk, a konkretnie jego pomysł, aby na okres jego wyjazdy na studia za granicę, Ki-woo zastąpił go w roli korepetytora angielskiego nastoletniej córki owego rodu. Choć plan implike oszustwo, w którym Ki-woo mieni się Park jako student uniwersytetu, dwudziestokilkulatek bezwzględnie wykorzystuje zastaną szansę, a wkrótce po nim ukontentowanymi pracownikami państwa Park zostaje także reszta jego rodziny: matka gospodynią, ojciec kierowcą,  siostra terapeutą. (Gdyż zarówno Ki-woo jak i Ki-jeong charekteryzują inteligencja, a także bezbrzeżna zaradność - cechy nie przynoszące im jednakże pomyślności w życiu codziennym - film sugeruje mankament systemu).

Wraz z przenikaniem przez Kim kręgu bogackich, wypowiedź Bong John-ho przyjmuje elektryzującą atmosferę, która nie opuszcza jej, aż po sam koniec. (Dobra reżyseria plus dialogi są filarem tego atutu). Każda interakcja między członkami obu rodzin podszyta jest gargantuicznym napięciem - błąd podczas najprostszej rozhowory może, albowiem pociągać za sobą dramatyczne reperkusje. Klimaksem podszytych adrenaliną momentów filmu, jest długa sekwencja w drugiej jego połowie. W niej, podczas nieobecności Park w swoim domu, Kim organizuje w nim rubaszną zabawę; boć ni stąd, ni zowąd „odwiedza” ją skrywająca osobliwą tajemnicę - była służąca sytuowanej familii, a i owa, sama niespodziewanie powraca przed czasem, blagierzy stają pod ścianą; ich próba uniknięcia zdemaskowania przez żywicieli należy do highlightów obrazu. Co znaczące, ów groteskowy: symultanicznie zabawny i niepokojący fragment - wykorzystujący gatunkowy sztafaż dreszczowca - nie służy jedynie za rozrywkę. Więcej, jako że jak każda scena filmu zdradza kluczowe informacje o swoich bohaterach, jest niezbędny, a jego gatunkowa „ornamentacja” iskrzy się naturalnością.

W istocie rzeczy wymowa Parasite nie daje wiele optymizmu na lepsze jutro dla zubożałych. W esencjonalnej  dla filmu scenie - rozmowie Ki-taek z Ki-woo, ojciec poucza syna, iż losem każdego człowieka rządzi przypadek, i przyszłości nie da się zaplanować, ponieważ jest chaotyczna; działa w niej tak wiele sił, a ich interakcje są tak złożone, że nawet najdrobniejsze fluktuacje w ich nasileniu i sposobie współoddziaływania powodują całkiem różne następstwa... Warto wszak odnotować, że w wielu zakątkach świata człowiek zdołał uwolnić się od najgorszych form niedostatku. Na przestrzeni historii społeczeństwa borykały się z dwoma typami ubóstwa: biedą społeczną, w której jedna grupa ludzi jest odcięta od życiowych możliwości dostępnych innej grupie, a także biedą biologiczną, która z powodu niedoboru żywności i braku schronienia naraża ludzi na utratę życia. I aczkolwiek biedy społecznej pewnie przenigdy nie uda się wyrugować, to w wielu krajach na całym świecie bieda biologiczna należy do  minionych czasów. Z racji tego, że Parasite nie unika tej kwestii - rodzina Kim nie walczy, albowiem o kawałek tortu, walczy o... większy kawałek tortu, w sposób zuchwały - obraz nie jest stronniczy.

Last but not least, warto zaznaczyć, iż, według badań naukowych, rodzina i wspólnota mają większy wpływ na szczęście niż pieniądze i zdrowie, a emancypacja jednostki ma swoją cenę; państwom i rynkom składającym się z wyalienowanych jednostek łatwiej jest oddziaływać w życie ludzi niż państwo i rynkom składającym się z harmonijnych wspólnot. Z racji zaś, iż w Parasite rodzina jako spoista struktura ma się dobrze (à la familia Joadów w finale Gron gniewu Johna Forda), Kim pozostaje nadzieja. Tylko tyle i aż tyle.
PRZECZYTAJ JESZCZE
pogoda Nowy Dwór Gdański
9°C
wschód słońca: 07:58
zachód słońca: 15:23
reklama

Kalendarz Wydarzeń / Koncertów / Imprez w Nowym Dworze